Prawo i pięść

Czołówka

Tytuł oryg.:
Prawo i pięść
Rodzaj:
Film fabularny
Kraj produkcji:
Polska
Rok produkcji:
1964
Reżyseria:
Jerzy Hoffman, Edward Skórzewski
Czas trwania:
92 min.

Opis filmu

Akcja filmu, zrealizowanego w konwencji westernu, rozgrywa się tuż po wojnie na Ziemiach Zachodnich. Pięcioosobowa grupa ma zabezpieczyć mienie uzdrowiska i uruchomić sanatorium w jednym z miasteczek. Na ochotnika zgłasza się do nich główny bohater filmu, były więzień obozu koncentracyjnego. Okazuje się, że działająca w imieniu rządu grupa, składa się z szabrowników zainteresowanych jedynie szybkim  wzbogaceniem się. Bohater staje samotnie do nierównej walki z bandytami.

Dramaturgia jest niemal westernowa. Chcemy zrealizować realistyczny film psychologiczny, osadzony w typowo polskich warunkach, a zarazem film przygodowy – mówili Jerzy Hoffman i Edward Skórzewski podczas realizacji „Prawa i pięści” („Film nr 41, 13.10.1963). Reżyserzy stąpali po grząskim gruncie. O książce Józefa Hena „Toast”, na podstawie której kręcili swój film, od początku mówiło się jako o polskim westernie. Reżyserzy podkreślali, że robią wszystko, by na ekranie jeszcze podkreślić westernową konwencję. Ta zapowiedź mogła być odbierana jako swego rodzaju prowokacja, bowiem nieliczne wcześniejsze próby nakręcenia westernu w polskich realiach kończyły się fiaskiem. Po zupełnej klęsce jednego z takich filmów - „Rancho Texas” Wadima Berestowskiego, Zygmunt Kałużyński sformułował nawet tezę, że western jako twór kultury amerykańskiej nie może udać się nigdzie poza Ameryką.

A mimo to Hoffman i Skórzewski odnieśli sukces. Przede wszystkim dlatego, że w filmie wyeksponowali motywy specyficznie polskie, obecne zresztą w całej twórczości Józefa Hena: 1945 rok jako moment, gdy czas wojny ustępuje czasowi pokoju, Ziemie Zachodnie jako miejsce akcji i postać głównego bohatera, w którym dramatyczne przeżycia wojenne nie zabiły ludzkich odruchów i elementarnych zasad moralnych. To wszystko sprawiło, że „Prawo i pięść” nie było próbą naśladowania amerykańskich wzorców, ale filmem, który udowadniał, że nie tylko na Dzikim Zachodzie istniały konflikty rodem z westernu. Jednak Skórzewski i Hoffman poszli jeszcze dalej - pokazali, że konflikt z „Prawa i pięści” jest znacznie bardzie skomplikowany.

W klasycznych westernach – tłumaczyli – bohater z chwilą, gdy wkłada gwiazdę szeryfa jest już niejako z góry rozgrzeszony i wiadomo, że każdy jego strzał będzie sprawiedliwy. Konwencja klasycznego westernu zakłada ponadto, że ilość celnych strzałów i trupów nie liczy się. Wszystko jest umowne, a więc nie ma dramatu śmierci. Ale (…) byłoby niezgodne z polską psychiką, gdyby ktoś – poza bandytami oczywiście – decydował się bez oporów na zabijanie przeciwników. A więc w tym wypadku – owa metaforyczna gwiazda szeryfa nie usprawiedliwiałaby chyba naszego bohatera w oczach polskiego widza („Film” nr 40, 04.10.1964). Bohatera, w o którym mówili reżyserzy zagrał Gustaw Holoubek, co wywołało niemałe zdziwienie publiczności i samego Józefa Hena, który nie był sobie w stanie wyobrazić Holoubka jako „kogoś w rodzaju Gary Coopera”. W „Prawie i pięści” Holoubek w ciekawy sposób dystansował się wobec swojego intelektualnego emploi. Nadal był bowiem inteligentem, lecz jakby bardziej aktywnym, zdecydowanym, który w najważniejszym momencie potrafi z wielu wątpliwości wysnuć konkretną odpowiedź: działać, przeciwstawić się.

Ballada „Nim wstanie dzień” Krzysztofa Komedy do słów Agnieszki Osieckiej, która stała się jedną z najpopularniejszym piosenek filmowych, stanowi klamrę muzyczną i nadaje całemu filmowi pewien ton nadziei. Kenig ze starcia z szabrownikami wychodzi psychicznie złamany, lecz nie całkiem przegrany. Słowa „wstaje dzień” brzmią wtedy szczególnie mocno.

Oceń film




Galeria


Plakat