Postmodernizm wychował widza na bardzo świadomego odbiorcę, który delektował się autorskimi aluzjami, skojarzeniami, kontekstami i kultowymi cytatami. Kino stało się autotematyczne – próby odpowiedzi na pytania dotyczące ludzkiej natury, moralne dylematy i rzeczywiste odwzorowanie dnia codziennego ustąpiły świadomej formie filmowej – wprost opowiadającej o iluzji kina. Nikt nie poczuł się oszukany, kłamstwo okazało się na tyle pociągające, że zastąpiło zagadnienia obecne w kinie wielkich twórców nowofalowych i neorealistycznych.
„Nieważne, gdzie stawia się kamerę, ważne jest – po co?” – to słowa Kieślowskiego, na które my również szukamy odpowiedzi. Po końcu panowania mistrzów pokroju Felliniego, postmodernistycznej zabawie z widzem i formą, zwracamy się ku filmom, które zostały stworzone z potrzeby oraz miłości do kina i są dedykowane prawdziwym kinofilom.
Cinema Paradiso, reż. Giuseppe Tornatore, Francja, Włochy1988
Noc amerykańska, reż. François Truffaut, Francja, Włochy 1973
Osiem i pół, reż. Federico Fellini, Francja, Włochy 1963
Amator, reż. Krzysztof Kieślowski, Polska 1979
Młodość, reż. Paolo Sorrentino, Francja, Szwajcaria, Wielka Brytania, Włochy 2015
Wszystko na sprzedaż, reż. Andrzej Wajda, Polska 1968
Koniec z Hollywood, reż. Woody Allen, USA 2002