Morderstwo na kongijskim obrońcy praw człowieka Floribercie Chebei i zaginięcie jego szofera Fidele’a Bazany Edadiego wzburzyły opinię społeczną w kraju i za granicą. Do tragicznego zdarzenia doszło w czerwcu 2010 roku. Mimo prób zatarcia śladów od początku wszystko wskazywało na to, że w zbrodnię byli zaangażowani wysocy rangą funkcjonariusze policji, bliscy prezydentowi Laurentowi Kabili. Zresztą Chebeya jechał właśnie spotkać się z szefem policji... Po masowych demonstracjach i międzynarodowych naciskach, pięć miesięcy po pogrzebie działacza oskarżono kilku wyższych oficerów i tych, którzy nie zdążyli zbiec z kraju postawiono przed sądem wojskowym.

Film relacjonuje osiem miesięcy procesu, ale nie jest to taki dokument z sali sądowej, do jakich jesteśmy przyzwyczajeni. Rozprawy wydają się farsą, zmowa milczenia – oczywistością dla każdego obserwatora, a świadkowie kłamią w żywe oczy, zdając się stosować do zasady „jak cię złapią za rękę, mów, że to nie twoja”. Thierry Michel szkicuje portrety Chebei i Bozany Edadiego, rekonstruuje ich ostatni dzień, rozmawia z ich rodzinami. Jego film ogląda się jak polityczny thriller, uświadamiający nam, jak często obrońcy praw człowieka nie mają szans na sprawiedliwość nawet po śmierci.