Urodziłem się, ale…

Czołówka

Tytuł oryg.:
Otona no miru ehon – Umarete wa mita keredo
Rodzaj:
Film
Kraj produkcji:
Japonia
Rok produkcji:
1932
Reżyseria:
Yasujiro Ozu
Scenariusz:
Akira Fushimi
Operator:
Hideo Shigehara
Obsada:
Tatsuo Saito, Tomio Aoki, Mitsuko Yoshikawa, Hideo Sugawara, Takeshi Sakamoto, Teruyo Hayami
Czas trwania:
91 min.

Opis filmu

Początek lat 30. XX wieku. 10-letni Ryoichi i 8-letni Keiji razem z rodzicami przeprowadzają się z centrum Tokio na przedmieścia miasta. Ojciec chłopców dostał lepszą pracę, ale oni sami muszą – głównie sprytem i inteligencją – zbudować sobie pozycję wśród nowych szkolnych kolegów. Wkrótce też przekonają się, że reguły obowiązujące w świecie dorosłych są inne od tych, które znają.

Refleksyjna komedia wpisująca się w nurt shomin-geki, czyli współczesnych opowieści o problemach zwykłych ludzi. Najbardziej znany na świecie japoński film niemy i najważniejsze dzieło z pierwszego okresu twórczości Yasujiro Ozu.

Ozu – od lat 40. uznawany za reżysera narodowego, najbardziej japońskiego z japońskich – karierę zaczynał jako najbardziej zachodni. Związany z tokijską wytwórnią Shochiku, zafascynowany amerykańskim kinem wielbiciel Harolda Lloyda robił przede wszystkim komedie. Urodziłem się, ale… to dwudziesty siódmy film (a zadebiutował zaledwie pięć lat wcześniej!) w dorobku 29-letniego reżysera, zrealizowany jak zwykle bez scenopisu, ale z ulubionymi aktorami. W sposób charakterystyczny dla jego twórczości w tym okresie z jednej strony nawiązuje do tradycji gatunku, zwłaszcza slapsticku, z drugiej zaś zanurzony jest w rzeczywistości ówczesnej Japonii, zmagającej się ze skutkami kryzysu ekonomicznego – stąd motyw nierówności społecznej wpływającej na relacje rodzinne. Śmiech – jak u Chaplina – podszyty jest w nim melancholijnym smutkiem. Pierwotnie pomyślany jako pogodna opowieść o perypetiach sympatycznych urwisów kończy się gorzką lekcją dorosłości, zachowanie dzieci obnaża hierarchię świata ich rodziców. Ów finałowy ton sprawił, że studio przesunęło datę premiery w obawie przed niechęcią widzów – ci jednak tę historię pokochali. Sam Ozu, przechodząc z etapu twórczych poszukiwań w fazę wypracowywania własnego artystycznego języka, odejdzie od komedii w stronę kina bardziej poetyckiego, refleksyjnego, pozostając jednak tematycznie w kręgu rodziny. (KW)

Oceń film




Galeria