Minęły 3 lata od „rewolucji białoruskiej” i niestety jest tylko gorzej, jeżeli chodzi o sytuację kinematografii białoruskiej. Filmowcy, którzy wyjechali z kraju, muszą sobie radzić w nowych warunkach w otoczeniu nieznanego im kontekstu. Ci którzy zostali, działają w warunkach partyzanckich. Tworzą filmy, ale boją się je gdziekolwiek pokazać, np. na naszym festiwalu, który na Białorusi jest postrzegany jako opozycyjny. Najgorsze jest to, że nie ma reguł gry i tak naprawdę nie wiadomo, czy jeżeli film z Białorusi pojawi się na takim festiwalu jak nasz, to reżyser, albo ludzie występujący w filmie nie będą mieć kłopotów.
Podczas mojego pobytu na Litwie na warsztatach filmowych, ludzie z Białorusi siedzieli z zawieszonymi na szyi identyfikatorami „nie fotografować”. Opowiadali mi o atmosferze panującej w kraju. Niby na pierwszy rzut oka jest ok, ale w twojej podświadomości czai się ciągła niepewność, że służby przyjdą po ciebie, ponieważ coś na Ciebie znajdą. Np. zdjęcie z warsztatów filmowych we wrogim kraju, albo starą fotografię z marszów 2020 r. na których była większość Białorusinów, zamieszczone w którymś z niezależnych mediów (a większość posiada na Białorusi status ekstremistycznych)
Nasila się wyobcowanie między emigracją filmową, a partyzantami filmowymi, którzy zostali. Każdy adaptuje się do nowych warunków, a te się nie stykają. Na przegląd Młodego Kina (dedlajn 11.11) do tej pory przyszło mniej filmów niż w latach ubiegłych, co również świadczy o tym, że zamiast lepiej jest gorzej.
Prawdopodobnie ten rok będzie granicznym. Kończą się produkcje zaczynane jeszcze na Białorusi, a jak będzie rozwijać się białoruskie kino emigracyjne do końca nie wiadomo. Jednakże fakt istnienia 2 filmowych Białorusi jest bezsporny. Jedyne co je łączy to, to, że jedna i druga jest mało widoczna.
W tym roku, jak i w ubiegłym nie mogłem skomponować programu tak jak sobie założyłem (rośnie liczba „półkowników” z których kiedyś może powstać cały blok filmowy) z uwagi na problemy wymienione wyżej, ale 9 Festiwal Filmów Białoruskich BULBAMOVIE 2023 zapowiada się całkiem przyzwoicie. Jeżeli nie przyjdziecie to się o tym nie przekonacie.
- Zaczniemy tradycyjnie w piątek (24.11) pod wieczór, od być może ostatniego filmu zrealizowanego na Białorusi o wymownej nazwie „Pożegnanie” w reżyserii Jakuba Stankiewicza (Prix Europa – nominacja 2023).
- W sobotę (25.11) na obiad pierwsza porcja Młodego Kina Białoruskiego w sali Mała Czarna, następnie prezentacja Młodej Europy, czyli Chodźcie z nami! – jak mówią twórcy projektu, polscy dokumentaliści Mirek Dembiński i Jacek Bławut, od lat wspierający młodych filmowców z Białorusi i Ukrainy. Zaprezentowana zostanie także Niezależna Białoruska Akademia Filmowa.
- Po południu polska premiera dokumentu Pawła Siczka „Ten rodzaj nadziei” o Andreju Sannikau – białoruskim dyplomacie, opozycjoniście i nie trudno się domyśleć również emigrancie (festiwale: 58. Solothurner Filmtage 2023 – Szwajcaria, 38. DOK.fest München 2023 – Niemcy, 76° Locarno Film Festival 2023 – Szwajcaria) Wieczorem długo oczekiwana premiera almanachu fabularnego „Procesy” produkcji Belsat TV. A kto w temacie, ten wie, że dobrych współczesnych białoruskich filmów fabularnych nie jest za wiele!
- Niedzielę (26.11) rozpoczniemy od II setu Młodego Kina Białoruskiego i następnie poprzez dokumentalną narrację będziemy poznawać historię białoruskiej rodziny represjonowanej przez sowiecką machinę i zawitamy na pogranicze polsko-niemieckie, do wsi Białków w której mieszkają Poleszucy starający się zachować swoje zwyczaje i tradycje. Na końcu naszego programu powrócimy do początku, czyli „pożegnania”, ponieważ bohaterowie filmu „Tak dużo i tak mało”którzy po 2020 r. wyjechali do Polski, raczej szybko nie wrócą do kraju ze względu na nasilające się represje na Białorusi i wojnę na Ukrainie.
To filmy, a jak dobrze wiecie Bulbamovie w Iluzjonie to miejsce z wymarzoną atmosferą do przyjaznego spędzenia czasu z nowo poznanymi znajomymi z Polski, Białorusi, Ukrainy i innych krajów świata.
ps. I trochę muzyki też będzie!
dyrektor festiwalu
Janusz Gawryluk
