Pojawienie się taśmy kolorowej spotkało się z taką samą dezaprobatą ze strony twórców, jak wprowadzenie kina w erę dźwięku niemal 30. lat wcześniej. Wielu reżyserów realizujących swe dzieła w epoce kina klasycznego mocno wzbraniało się przed kolejnym wynalazkiem. Słynący z niechęci do nowinek technicznych Chaplin, by nakręcić tylko jeden w całej karierze film w kolorze - „Hrabina z Hongkongu” – czekał do 1967 roku. Dopiero popularność kolorowej telewizji w latach 60. XX stopniowo zaczęła wymuszać na wielu artystach przejście na taśmę kolorową. Z drugiej strony kolorowa taśma w początkowym okresie jej używania znacznie podrażała koszty produkcji a zarazem była na tyle niedoskonała, że kolory dość szybko płowiały niwecząc zamierzony efekt artystyczny. Twórcy stanęli w obliczu nie lada dylematu – być wiernym swej wizji artystycznej, czy sprostać wymaganiom widzów. Jednakże w stopniowo wprowadzanej barwie twórcy zaczęli dostrzegać kolejny bardzo przydatny w ekspresji element języka filmu. Kolor zaczął więc podkreślać dramaturgię wydarzeń, „ostrzegać” widza przed czyhającym na bohatera niebezpieczeństwie czy po prostu podkreślać widowiskowość filmu.
W czerwcowym przeglądzie „Kino w kolorze” przypomnimy pierwsze, lub drugie, filmy w kolorze Mistrzów kina światowego. A wśród nich debiut reżyserski Lawrence’a Oliviera „Henryk V”, „Szczęście” Agnès Vardy z doskonałymi, pełnymi malarskich odniesień, plenerowymi zdjęciami Cleude’a Beausoleila, „Czerwona pustynia” Antonioniego, w której kolor pełni funkcję dramaturgiczną oraz nakręcony z wielkim rozmachem film Jerzego Kawalerowicza „Faraon”.
