„Kochankowie z Księżyca” - najlepsza recenzja!

10.12.2015

Śpieszymy poinformować, że zwyciężczynią listopadowego konkursu na najlepszą recenzję filmu prezentowanegow ramach cyklu „Młodzi gniewni – Młodzieżowy Klub Filmowy” jest Alicja Nowacka. Serdecznie gratulujemy!!!

Nagrodę, na którą złożą się m.in. trzy podwójne bilety do kina Iluzjon na wybrane filmy z naszego repertuaru, wręczymy na kolejnym spotkaniu Młodych gniewnych już w najbliższy wtorek 15 grudnia o godzinie 18.00.

Zapraszamy Was do zapoznania się z recenzją filmu „Kochankowie z Księżyca” autorstwa Alicji, a także do udziału w naszym comiesięcznym konkursie!

 

„Kochankowie z Księżyca”
 

 

I ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE

Jeśli Wes Anderson pochodzi z innej planety, to jest to z pewnością asteroida B-612. F.Murray Abraham powiedział o nim: „Mały Książę, który dorósł”. Trudno nie zgodzić się z jego słowami, szczególnie po seansie „Kochanków z Księżyca”.

W sekwencji otwarcia kamera zabiera nas w podróż po domu głównej bohaterki, Suzy, przypominającym bardziej domek dla lalek niż gniazdo rodzinne małżeństwa w kryzysie i ich dzieci, na czele z problematyczną córką. Na samym początku poznajemy też drugą połówkę Suzy- Sama. Zajmują się nim rodzice zastępczy, ale chłopiec nie może znaleźć u nich miłości i zrozumienia. Sam cierpi na samotność, a Suzy uszczęśliwiłby, paradoksalnie, brak rodziców. Razem są dla siebie ratunkiem. Gdy postanawiają uciec, stają się buntownikami niczym Romeo i Julia z tragedii Szekspira. U Andersona nie może być nudno. Gdy dorośli i skauci ruszają w pościg za uciekinierami, mamy prawdziwy rollercoaster. Kiedy akcja komplikuje się, młodzi nie tracą głowy  i radzą sobie lepiej niż ich zagubieni opiekunowie.

Wszystko utrzymane jest w niemal pluszowym klimacie baśni, gdzie widz może wsiąknąć w grę barw, nasycić swoje oczy i chłonąć obrazy, z których każdy można by oprawić w ramkę i powiesić. Andersonowi udało się zachować równowagę między formą, a treścią. Nie ma tu pretensjonalnych, wyrafinowanych wypowiedzi, wszystko potraktowane jest z przymrużeniem oka i nieodzownym humorem. Taki efekt pomaga osiągnąć genialna obsada, w której prym wiodą: Bruce Willis, Edward Norton, Bill Murray, Frances McDormand i Tilda Swinton w roli Opieki Społecznej. Kroku dotrzymują im obiecujący debiutanci Kara Hayward i Jared Gilman.

Pod płaszczykiem ironii i dowcipnego tonu filmu kryją się poważne pytania, poruszające problem dorastania, poszukiwania siebie, roli państwa w wychowaniu dziecka, czy samotności. „Kochankowie z Księżyca” to pytanie o dorosłość. Co jest jej wyznacznikiem? Czy jest to wiek, czy może świadczą o niej czyny? Czy dojrzałość i dorosłość to to samo i czy będąc dzieckiem, można być dojrzałym? Wes Anderson serwuje nam audiowizualną perełkę, której mimo swojej jaskrawości udaje się nie zostać wydmuszką.

Alicja Nowacka

 


ZASADY „KONKURSU NA NAJLEPSZĄ RECENZJĘ" filmów prezentowanych w ramach Młodzieżowego Klubu Filmowego – Młodzi gniewni.

 

Galeria