Pokaz ukraińskiego filmu „Mamaj” w Iluzjonie

9 października w kinie Iluzjon odbył się specjalny pokaz pierwszego w historii niepodległej Ukrainy filmu fabularnego zgłoszonego do Oskara.

Utrzymany w formie poetyckiej przypowieści „Mamaj” to wizualny „majstersztyk” – obraz z dwoma narracjami: kozacką i tatarsko-krymską. Reżyser – Oleś Sanin - wykorzystał w filmie wątki literackie z XVI-XVII wieku: „Dumę o braciach azowskich” oraz „Pieśń derwisza”. Wyraźnie widoczne są w filmie nawiązania reżysera i autora zdjęć – Siergieja Michalczuka do twórczości ukraińskiego reżysera Leonida Osyki, Siergieja Paradżanowa czy Andrieja Tarkowskiego. Jedną z ról w filmie zagrał znany iluzjonowym widzom jako reżyser krymskotatarskiej „Chajtarmy” – Achtem Sejtablajew. Odbiór filmu dopełnia muzyka Ałły Zagaikewycza.

Podczas spotkania z publicznością, poprowadzonego przez Janusza Wróblewskiego („Polityka”), reżyser mówił o kondycji współczesnej kinematografii ukraińskiej, swoich inspiracjach i twórczości filmowej, m.in. najnowszej produkcji – dramacie historycznym „Przewodnik”, który startuje w konkursie głównym tegorocznego Warszawskiego Festiwalu Filmowego czy działalności w grupie Babilon 13, która dokumentowała wydarzenia rewolucyjne na Euromajdanie. Sanin opowiadał też o samym „Mamaju”:

 „Mamaj” [z tureckiego: „nikt”, „bez imienia”] nie składa się z jednej fabuły, lecz z kilku. Ma dość niezwykły format. Pierwsza historia to „Ballada o trzech braciach z Azowa”. To ukraińska pieśń z XVI w. Przekazywana była ustnie, śpiewana przez kobziarzy i utrwalona na piśmie przez Łysenkę, Kwitkę-Osnowianenkę, dzięki czemu dotrwała do naszych dni. Usłyszałem ją od Mykoły Budnyka, nieżyjącego już  kobziarza, mistrza instrumentów muzycznych…

Druga historia [pochodzi] z przekazów ustnych Tatarów Krymskich. Jej nazwa brzmi „Pieśń derwisza o trzech dzielnych Mamelukach”. To epos narodów tureckich (…). Opowiada o tym, jak troje rodzonych braci Tatarów, którzy służyli jako najemnicy w różnych armiach, porzucają służbę usłyszawszy płacz Złotej Śpiewającej Kołyski… Tatarzy mają taką legendę. Kiedy ta kołyska trafia w obce ręce, Tatarzy tracą swą siłę, ich naród rozprasza się i przerywa się ich ród. To jest kołyska ich matki, ich cywilizacji, kultury (…) Połączyłem te historie (…) Trzej rodzeni bracia Kozacy, uciekając z niewoli tatarskiej kradną dwa konie załadowane tatarskimi dobrami. Starszy i średni  – konno, najmłodszy – pieszo. Najmłodszego porzucają w stepie na śmierć (…) Tatarzy dościgają i zabijają ich, lecz nie za to, że ukradli konie i dobra – tak mówi Ballada – a za porzucenie rodzonego brata (…). Ta sama historia, opowiadana jest po stronie tatarskiej (…) - trzej bracia dosięgają złodziei, którzy ukradli ich totem rodowy – Złotą Śpiewającą Kołyskę. W filmie mówię o różnym traktowaniu tych dwóch fabuł. Obie przytoczone historie przeżyły ponad 500 lat. Między [nimi] pojawia się trzecia, napisana przeze mnie. Historia o tym, jak tatarska kobieta znajduje w stepie najmłodszego umierającego Kozaka; przywozi go do domu, leczy; zakochuje się w nim i zostaje jego żoną. Ich życie jest tragiczne -  ona [pochodzi] z rodu tatarskiego, on – z ukraińskiego, który to zdradził go i porzucił. Tak czy siak, ten chłopiec zostaje kozakiem o imieniu Mamaj. Ta historia staje się moim osobistym wytłumaczeniem dlaczego kozak ma nieukraińskie imię, dlaczego nosi imię chana - przewodnika tatarskiej ordy, która napadała na ukraińskie ziemie.

 

Po pokazie odbył się koncert ukraińskiego kobziarza i bandurzysty Tarasa Kompaniczenko.

Więcej o wydarzeniu: TUTAJ